Strony

4.11.2012

OCHRYD I WYPRAWA DO ŹRÓDEŁ



Jezioro Ochrydzkie – obok Bajkału, Titicaca i Tanganiki jedno z najstarszych jezior na Ziemi, najdłużej istniejące w Europie, najgłębsze na całych Bałkanach i prawdopodobnie najbardziej zróżnicowane biologicznie na świecie. Nazywane jest „Macedońskim Morzem” i z przykrością potwierdzamy, że ze względu na przemożną ilość turystów w pełni na to miano zasługuje.

Miasto Ochryd, z powodu legendy o jego 365 kościołach, rozsławione niegdyś jako bałkańska Jerozolima, mimo swoich wszystkich zabytków, pozostałości rzymskiego amfiteatru, twierdzy cara Samuela i niezliczonej ilości historycznych cerkwii i klasztorów, klimatem bardziej przypomina Międzyzdroje albo sopocki Monciak, niż dostojną stolicę minionego imperium.


Nasza pierwsza nieśmiała próba uwolnienia się od zgiełku i przeludnienia spala na panewce. Wystarczy bowiem wyjść tylko kawałek poza odpicowane wybrzeże w elegancką promenadą i rzędami pizzerii, aby przekonać się, że „prawdziwe” brzegi tego wyjątkowego jeziora nie mają nic wspólnego z sielanką. Poodgradzane od siebie drutem kolczastym skrawki plaży należących do popadających w ruinę socjalistycznych ośrodków wczasowych, zasypane są śmieciami wszelkiego rodzaju, od pojedynczych plastikowych woreczków i potłuczonych butelek, po całe torby odpadów domowych i budowlanych. Ze smutkiem i zdziwieniem wspominamy bogato ilustrowane internetowe artykuły, w których zachwyceni podróżnicy wychwalali nieskalane, rajskie plaże i krystaliczne wody Ochrydu. Autorzy tych lukrowanych reportaży musieli najwyraźniej nie pokusić się o opuszczenie odnowionego na potrzeby zagranicznych turystów centrum starego miasta, tudzież regularnie sprzątanych, imprezowych plaż przy lansiarskich klubach Kadmo i Cuba Libre.


Trochę zawiedzeni, podejmujemy jednak jeszcze jedną próbę ucieczki od „Ochrydu, który nas nie urzekł” i płyniemy do jego źródeł. Niewielki stateczek dowozi nas do odległego o jakieś 20 km klasztoru świętego Nauma, który pomysłowo obudowano ze wszystkich stron olbrzymim hotelem. Zanim dotrze się do malutkich, mrocznych pomieszczeń dawnego monastyru, w których rzekomo da się usłyszeć wciąż bijące serce świętego, można się niemal zgubić wśród hotelowych gmachów. Dodatkowo należy wystrzegać się pawii, które według tutejszych tablic ostrzegawczych są zwierzętami wyjątkowo agresywnymi i mogą dotkliwie poranić, w szczególności dzieci. Mimo wszystko udaje nam się nie zaginąć i nie zostać napadniętymi przez bestie. Bicia serca mnicha Nauma co prawda nie słyszymy, ale sam monastyr na tyle nam się podoba, że całą wizytę uznajemy za bardzo udaną.


Później robi się już tylko fajniej, bo z ustawionego na nabrzeżu planu okolicy dowiadujemy się, że do samych źródeł Jeziora Ochrydzkiego można spokojnie dojść spacerkiem za darmo, zamiast wynajmować płatnego pana z łódką. Wypad ten od dawna wpisany mamy na listę obowiązkowych rzeczy do zrobienia, gdyż pod wzdględem źródeł Ochryd również jest unikatowy. Mianowicie, w całości dosłownie wybija spod ziemi. Nie ma żadnych dopływów, nie zasilają go żadne rzeki ani strumienie, bierze swój początek wyłącznie z kilku niepozornych, podskórnych źródełek i wyraźnie widać, w których miejscach wytryskują one z głębi ziemi.


Widzimy to na własne oczy i czyjemy się fantastycznie. Prawie jak odkrywcy źródeł Amazonki. Zwłaszcza, że w podobnym stopniu zjadają nas żywcem roje upierdliwych insektów oraz dlatego, że jedynymi obecnymi tu oprócz nas istotami ludzkimi jest dwóch pojawiających się znienacka tubylców, czerpiących wodę pitną.

W drodze powrotnej natykamy się na jakąś opuszczoną, malowniczo zaniedbaną osadę i zdziczałe sady, gdzie bez opamiętania opychamy się słodkimi, wygrzanymi w bałkańskim słońcu jeżynami i węgierkami.

Dzień jest leniwy i upalny. Jeden z najlepszych w całej naszej macedońskiej wyprawie.

1 komentarz:

  1. Wspaniałe to miejsce, ta Ochryda. Czytałem o niej tutaj: http://merwinski.pl/podroze/ochryda_miejsce_inne.html i tak trafiłem też na ten blog... Na prawdę niesamowite miejsce, mam nadzieję, że powódź nie wpłynie na nie niekorzystnie.

    OdpowiedzUsuń