Nieodłącznym atrybutem każdego Lankijczyka jest parasol. Żaden szanujący się mieszkaniec wyspy, niezależnie od pogody, nigdy nie opuszcza domu bez tego urządzenia. Pośród wielu zastosowań parasola, najważniejszym jest oczywiście ochrona przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Kiedy skwar leje się z nieba, parasol niezawodnie osłania przed słońcem. Kiedy pada, spełnia swą oczywistą funkcję przeciwdeszczową i warto dodać, że w klimacie podrównikowym sprawdza się lepiej, niż najlepsza peleryna. Po pierwsze dlatego, że opadom rzadko towarzyszą wiatry, więc zagrożenie, iż parasol wywinie się na drugą stronę i połamie jest nikłe. Po drugie, ponieważ w czasie deszczu nadal jest strasznie gorąco. Człowiek czuje się jak oblewany ciepłą zupą, ubranie oblepia ciało, a kurtka (nawet z najlepszą membraną) sprawia, że skórze jeszcze trudniej oddychać. Tak więc parasol rządzi.
W tym sezonie w
modzie jest model zielono-niebiesko-żółto-czerwony. Jak wyspa długa i szeroka,
nad morzem i w górach, w miastach i na wioskach, prawie wszyscy noszą takie właśnie
parasole.
Trzeba jeszcze
wspomnieć, że Lankijczycy boją się deszczu jak ogni piekielnych. Wystarczy, że
z nieba spadnie parę kropel, by wszyscy dobyli parasoli. Wystarczy kilka kropli
więcej i zaczynają uciekać w popłochu. Fakt, że na Sri Lance deszcze bywają
potworne, a drobny kapuśniaczek jest zawsze tylko zapowiedzią oberwania chmury.
Mimo wszystko ten zbiorowy paniczny lęk przed zmoknięciem wydawał nam się nieco
na wyrost.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz