Jak można było wywnioskować z naszych wcześniejszych dywagacji, muzeum
skalnych kościołów w Göreme nie urzekło nas swoim mega-turystycznym klimatem,
jest natomiast absolutnym i bezdyskusyjnym must
see Kapadocji.
Na wstępie czujemy się w obowiązku sprostować powszechnie panujące
przekonanie, iż do muzeum należy udać się wcześnie rano, aby uniknąć tłumów.
Otóż tłumów uniknąć się nie da, ani zaraz po otwarciu, ani tuż przed
zamknięciem, ani w brzydką pogodę, ani nawet w święto narodowe (my byliśmy tam 19 maja). Nadjeżdżające ze wszystkich stron
świata autokary bezustannie wypluwają z siebie w okolice kas biletowych rzeki
ludzi, które po przepłynięciu przez bramki wejściowe, wartkim i spienionym
strumieniem wlewają się kolejno do wnętrz poszczególnych kościołów. Brak tu nie
tylko romantyzmu i tego dreszczyku Indiany Jonesa, jakiego doświadcza się odkrywając
zapomniane skalne świątynie w opustoszałych dolinach. Brak tu także zwyczajnej
możliwości obejrzenia fresków, które po zakorkowaniu ludzkim czopem jedynego źródła
światła, którym dla pozbawionego okien kościoła jest wejście, stają się po
prostu niewidoczne.
A naprawdę jest tu co oglądać. Kapadocja już od IV wieku była bowiem
największym ośrodkiem wschodniego monastycyzmu. Do dziś odkryto na jej obszarze
około tysiąca wydrążonych w skale klasztorów, kościołów i kaplic, z których
wiele zdobią dobrze zachowane freski. Co ciekawe, wyraźnie odzwierciedlają one
echa ikonoklastycznej zawieruchy, jaka przeszła przez Cesarstwo Bizantyjskie w
VIII i IX wieku. Obok pięknych figuratywnych przedstawień świętych i scen biblijnych, zobaczyć tu można
prymitywne geometryczne wzory, koślawe krucyfiksy i dziwne insekty o
niezrozumiałej symbolice. Wszystko to malowane czerwoną farbą, niezręcznie,
jakby ręką dziecka.
Tajemniczy rak-insekt i kurczak z Kaplicy św. Barbary. |
Najdoskonalej zachowane freski znajdują się w tzw. Kościele Ciemnym. Ich
kolory pozostały tak samo żywe, jak były 1000 lat temu, bo przez cały ten czas
światło praktycznie nie miało do nich dostępu.
Plebiscyt na najciekawszą freskową historię wygrywa natomiast Kościół z
Wężem, na którego ścianie widnieje taka oto postać:
Chodzi o postać z lewej. |
Przypowieść mówi, iż żyła sobie pewnego razu przepiękna acz pobożna
dziewczyna, której uroda sprowadzała na manowce myśli wielu mężczyzn.
Nieboraczka, nie chcąc być przyczyną potępienia ich grzecznych dusz, modliła się, by odebrano jej urodę.
Dobrotliwy Pan Bóg wysłuchał jej próśb i zamienił ją w brzydkiego starca,
któremu jednak pozostawił kobiece piersi (bo niezbadane są wyroki boskie).
Zachwycony tym zrządzeniem starzec, żył jako pustelnik aż do końca swych dni i
został świętym Onufrym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz