Ponieważ nasza
poprzednia noworoczna wyprawa na Szetlandy zakończyła się tylko połowicznym
sukcesem i z trzech postawionych sobie celów udało nam się osiągnąć dwa,
postanowiliśmy przełożyć ten jeden niezrealizowany – zobaczenie zorzy polarnej
– na następny rok. Zaślepieni misją, pojechaliśmy więc w miejsce, które według
wszelkich geograficzno-meteorologicznych przesłanek nadawało się do tego celu
idealnie... i wylądowaliśmy na Islandii.
Zanim jednak
napiszemy o wszystkich naszych okołosylwestrowych aktywnościach, kilka
ciekawostek z Dalekiej Północy:
- Islandia leży
jednocześnie na dwóch płytach kontynentalnych: euroazjatyckiej i
północnoamerykańskiej. Granica płyt przebiega ukośnie przez środek wyspy (z
południowego zachodu na północny wschód) i to na tej linii znajduje się
większość islandkich wulkanów. Przemieszczanie się płyt względem siebie jest przyczyną dużej
aktywności sejsmicznej, o której nie tak dawno przekonaliśmy się za sprawą
wulkanu o pięknie brzmiącej nazwie Eyjafjallajökull.
Źródło: http://volcano.si.edu |
- Reykjavik jest
najdalej wysuniętą na północ stolicą świata. Miasto leży na 64°08’
północnej szerokości geograficznej i tylko dwa stopnie dzielą je od granicy
koła podbiegunowego.
- Na Islandii występuje
tylko jeden rodzimy gatunek ssaka – lis polarny. Cała reszta została
przywieziona na wyspę przez człowieka. Zdarza się, że podczas srogich zim na
Islandii pojawiają się niedźwiedzie polarne, które przychodzą tu po krach lub
przepływają z Grenlandii.
- Islandzkie
książki telefoniczne uporządkowane są alfabetycznie według imion. Powodem tego
jest fakt, iż Islandczycy nie posiadają nazwisk. Jeżeli pan Einar Jónsson ma
syna, nazywa go, powiedzmy, Halldór Einarsson, dosłownie Halldór, syn Einara.
Córka tego samego pana będzie się nazywała Björk Einarsdóttir, czyli Björk,
córka Einara. Brat i siostra nie noszą więc wspólnego nazwiska, podobnie jak
żona Einara Jónssona nie nazywa się tak jak mąż, ale np. Astrid Baldursdóttir
(po swoim ojcu Baldurze). Gdybyśmy chcieli znaleźć te cztery osoby w książce
telefonicznej, mamy musielibyśmy szukać pod „A”, taty pod „E”, syna pod „H”, a
córki pod „B”. Proste i logiczne...
- Islandia w
ogóle nie posiada armii. Przy całkowitej populacji kraju wynoszącej zaledwie
320 tysięcy, liczebność sił zbrojnych byłaby po prostu śmieszna. Mimo całkowitego
braku wojska, Islandia szczyci się wygraną wojną z Wielką Brytanią. Od lat 50. do 70. u islandzkich
wybrzeży toczyły się tzw. Wojny Dorszowe, czyli konflikt o łowiska, w którym
Islandczycy zwyciężyli, używając jedynie kutrów rybackich i statków straży
przybrzeżnej.
- Tradycyjną
potrawą narodową na Islandii (obok owczej głowy) jest płetwa trującego rekina. Przed zjedzeniem
należy zakopać ją w ziemi na... pół roku. To jedyny sposób, aby pozbyć się z
mięsa śmiertelnej toksyny.
- Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało w odniesieniu do kraju leżącego tak blisko bieguna, znaczną część interioru Islandii stanowią pustynie. Ogrome połacie pól lawowych zajmują około 12% powierzchni wyspy i są niemal zupełnie pozbawione wegetacji roślinnej. Jak widać na pustyni nie musi być wcale gorąco. Na pustyni musi być pusto.
- Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało w odniesieniu do kraju leżącego tak blisko bieguna, znaczną część interioru Islandii stanowią pustynie. Ogrome połacie pól lawowych zajmują około 12% powierzchni wyspy i są niemal zupełnie pozbawione wegetacji roślinnej. Jak widać na pustyni nie musi być wcale gorąco. Na pustyni musi być pusto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz