Strony

15.02.2013

W KRAJU LODU I OGNIA


Ponieważ nasza poprzednia noworoczna wyprawa na Szetlandy zakończyła się tylko połowicznym sukcesem i z trzech postawionych sobie celów udało nam się osiągnąć dwa, postanowiliśmy przełożyć ten jeden niezrealizowany – zobaczenie zorzy polarnej – na następny rok. Zaślepieni misją, pojechaliśmy więc w miejsce, które według wszelkich geograficzno-meteorologicznych przesłanek nadawało się do tego celu idealnie... i wylądowaliśmy na Islandii. 

Zanim jednak napiszemy o wszystkich naszych okołosylwestrowych aktywnościach, kilka ciekawostek z Dalekiej Północy: 

- Islandia leży jednocześnie na dwóch płytach kontynentalnych: euroazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Granica płyt przebiega ukośnie przez środek wyspy (z południowego zachodu na północny wschód) i to na tej linii znajduje się większość islandkich wulkanów. Przemieszczanie się płyt względem siebie jest przyczyną dużej aktywności sejsmicznej, o której nie tak dawno przekonaliśmy się za sprawą wulkanu o pięknie brzmiącej nazwie Eyjafjallajökull.

Źródło: http://volcano.si.edu

- Reykjavik jest najdalej wysuniętą na północ stolicą świata. Miasto leży na 64°08’ północnej szerokości geograficznej i tylko dwa stopnie dzielą je od granicy koła podbiegunowego. 

- Na Islandii występuje tylko jeden rodzimy gatunek ssaka – lis polarny. Cała reszta została przywieziona na wyspę przez człowieka. Zdarza się, że podczas srogich zim na Islandii pojawiają się niedźwiedzie polarne, które przychodzą tu po krach lub przepływają z Grenlandii. 

- Islandzkie książki telefoniczne uporządkowane są alfabetycznie według imion. Powodem tego jest fakt, iż Islandczycy nie posiadają nazwisk. Jeżeli pan Einar Jónsson ma syna, nazywa go, powiedzmy, Halldór Einarsson, dosłownie Halldór, syn Einara. Córka tego samego pana będzie się nazywała Björk Einarsdóttir, czyli Björk, córka Einara. Brat i siostra nie noszą więc wspólnego nazwiska, podobnie jak żona Einara Jónssona nie nazywa się tak jak mąż, ale np. Astrid Baldursdóttir (po swoim ojcu Baldurze). Gdybyśmy chcieli znaleźć te cztery osoby w książce telefonicznej, mamy musielibyśmy szukać pod „A”, taty pod „E”, syna pod „H”, a córki pod „B”. Proste i logiczne... 

- Islandia w ogóle nie posiada armii. Przy całkowitej populacji kraju wynoszącej zaledwie 320 tysięcy, liczebność sił zbrojnych byłaby po prostu śmieszna. Mimo całkowitego braku wojska, Islandia szczyci się wygraną wojną z Wielką Brytanią. Od lat 50. do 70. u islandzkich wybrzeży toczyły się tzw. Wojny Dorszowe, czyli konflikt o łowiska, w którym Islandczycy zwyciężyli, używając jedynie kutrów rybackich i statków straży przybrzeżnej. 

- Tradycyjną potrawą narodową na Islandii (obok owczej głowy) jest płetwa trującego rekina. Przed zjedzeniem należy zakopać ją w ziemi na... pół roku. To jedyny sposób, aby pozbyć się z mięsa śmiertelnej toksyny.

- Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało w odniesieniu do kraju leżącego tak blisko bieguna, znaczną część interioru Islandii stanowią pustynie. Ogrome połacie pól lawowych zajmują około 12% powierzchni wyspy i są niemal zupełnie pozbawione wegetacji roślinnej. Jak widać na pustyni nie musi być wcale gorąco. Na pustyni musi być pusto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz