Strony

2.06.2010

O AUTOBUSACH


Sieć kolejowa w Turcji jest bardzo słabo rozwinięta, w wyniku czego wszelkie migracje wewnętrzne odbywają się tu autobusami. Wzdłuż i wszerz kraju przemieszczają się tym środkiem lokomocji nie tylko turyści, ale także (a właściwie głównie) całe tureckie rodziny wraz z dywanami, skrzyniami sadzonek  pomidorów, kartonami z 60-cio elementową zastawą stołową i całym dobrodziejstwem inwentarza.

Firm przewoźniczych są tu dziesiątki, jeśli nie setki. Z tego powodu dworce autobusowe często nie stanowią jakiejś zwartej architektonicznie bryły, są natomiast zlepkim malutkich pokoików-kas biletowych z transparentami kompanii tak ciasno i chaotycznie poupychanymi jeden przy drugim, że nadmiar bodźców wizualnych przyprawia o zawrót głowy. Bądź przynajmniej o lekką konfuzję. Tak, na przykład, wygląda stambulski dworzec w porcie Harem, po azjatyckiej stronie miasta, z którego wyruszają autobusy na całą Turcję. 


Znalezienie odpowiedniej kasy może zająć „chwilę”, dobrze więc zawczasu dowiedzieć się który przewoźnik obsługuje interesującą nas trasę, jak wygląda jego logo i dać sobie czas. Z uwagi na duże zainteresowanie, warto też kupić bilet z kilkudniowym wyprzedzeniem. 

Kiedy jednak żmudny proces nabywania biletu zostanie uwieńczony sukcesem, gwarantujemy, że standard tureckich usług transportowych nie zawiedzie nawet najbardziej wybrednych. Przede wszystkim żadnych „ogórów”. Autobusy są nowoczesne, czyste i aerodymiczne jak statki kosmiczne. Na pokładzie bez przerwy urzęduje steward w białej koszuli i pod krawatem, serwujący wodę, kawę, herbatę i ciasteczka oraz wilgotne ręczniczki i wonne olejki odświeżające. Wszystko w cenie biletu! Podróż umila nam również wyświetlany w czasie jazdy film, a jeśli dworzec główny w jakimś mieście znajduje się w dużym oddaleniu od centrum, przewoźnik zapewnia nam również darmowy transport w jego okolice. Cud, miód i orzeszki...

Pozostaje nam tylko życzyć PKS-owi przejęcia przez tureckiego udziałowca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz