Stambulskie bazary są bez wątpienia tym, co obok meczetów i ulicznych korków, nadaje miastu jego koloryt. Największym i najlepiej znanym jest oczywiście Kryty Bazar (Kapalı Çarşı) zwany czasem Złotym od ilości sprzedawanego na nim szlachetnego kruszcu bądź tego, co za kruszec taki ma uchodzić. Jest on jednocześnie najmniej autentyczny, a miejscowych można na nim spotkać tylko w roli sprzedających.
Prawdziwe
zakupowe szaleństwo odbywa się natomiast na bazarze nieformalnym, który
samorzutnie i z naturalnej potrzeby wyrósł dookoła eleganckiej, wyposadzkowanej
hali. Można tutaj nabyć wszystko, choć przeważa profil tekstylny, a stoiska
wręcz uginają się pod stosami „markowej” bielizny Dolce&Gabana.
Każdy prawdziwy
bazar oferuje bowiem na ogół szczególny asortyment przewodni. Jest więc stary
Bazar Przyprawowy (Egipski), który obecnie poszerzył swą działalność o sprzedaż artykułów ogrodniczo-zoologicznych, malutki
bazarek książkowy czy bazar ze sprzętem wędkarskim i do nurkowania, tuż przy
moście Galata po stronie Beyoğlu.
Co ciekawe,
bazarowe reminiscencje widoczne są do dzisiaj w handlowej topografii miasta. Jak
kiedyś szło się po konkretny zakup na konkretny bazar, tak teraz szuka się go w
odpowiedniej dzielnicy. Są więc w Istambule ulice, wzdłuż których ciągną się
wyłącznie sklepy AGD i inne, gdzie są same warsztaty szewskie lub
wulkanizatorskie. Bardzo praktyczne, nie trzeba latać po całym mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz