Strony

2.06.2010

O AUTOBUSACH - KUPIĆ BILET


Zjawiliśmy się na dworcu Harem w Istambule trzy dni przed planowaną podróżą do Göreme. W miarę szybko udało nam się w gąszczu kolorowych transparentów odnaleźć biuro, obsługującej trasy do Kapadocji, kompanii Nevşehir, gdzie szerokim uśmiechem powitał nas okrąglutki, wąsaty pan w drucianych okularkach, mówiący tylko po turecku. Mimo bariery językowej, a za sprawą dobrej woli wszystkich zaangażowanych interlokutorów, zakup biletu przebiegł jednak nad podziw sprawnie. 

Odbywał się on głównie zaskakująco skuteczną metodą gestykulacyjno-piktograficzną, do momentu gdy pan (wskazując każde z nas długopisem) zasugerował, iż potrzebuje naszych nazwisk, po czym napisał na kartce bardzo długie słowo, zaczynające się od: „SIGN...” Błyskawicznie zadziałała nasza niebagatelna kompetencja językowa, nakazująca wnioskować, że chodzi o podpis. Podpisaliśmy się ku wielkiej uciesze pana, który uznał widocznie, iż nasza nieznajomość tureckiego ogranicza się tylko do języka mówionego i zaczął na piśmie, w zdaniach wielokrotnie złożonych, dawać nam szczegółowe wskazówki dotyczące wyjazdu. Tu jednak nasz poliglotyzm okazał się niewystarczający. Wzięliśmy więc karteczkę i, serdecznie dziękując, rozstaliśmy się w atmosferze obopólnego zadowolenia.

Kiedy trzy dni później ponownie przybyliśmy na dworzec, pan wyłowił nas spośród tłumu podróżnych stosów i bagaży. Schował nasze plecaki w swym bezpiecznym kantorku, a gdy przyszedł czas, wskazał właściwy autobus i pomachał na pożegnanie.

Może się powtarzamy, ale Turcy są naprawdę skrajnie mili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz