Strony

28.05.2010

O SPORTACH NARODOWYCH


Turcy uchodzą za wielkich fanów futbolu. Nie kwestionujemy tej prawdy, jednakże z obserwacji naszych wynika, iż istnieją rozrywki o większym znaczeniu w życiu statystycznego obywatela.

Pierwszą z nich jest niewątpliwie picie herbaty. Herbata leje się tu strumienia, dawkowana na mini-szklaneczki, których wypija się dziennie dziesiątki, jeśli nie setki. Pije się ją grupowo i indywidualnie, w kawiarniach, herbaciarniach, na parkowych ławkach, na promach (kursujących regularnie jako transport publiczny między dwoma brzegami Bosforu) lub zwyczajnie na ulicy, gdzie w każdej chwili można ją nabyć za 50 kuruşów (ok. złotówkę) od sprzedawcy orbitującego po dzielnicy z blaszaną tacą na pałąkowatym uchwycie. Wielu Turków wykonuje swe codzienne oraz zawodowe czynności, w jednej dłoni nieprzerwanie dzierżąc szklaneczkę herbaty. To chyba trochę jak nerwica rąk – tracisz szklaneczkę i nie wiesz, co robić.


Kolejną rozrywką absolutnie narodową jest – często powiązana z herbatą – gra w tavlę. Tavla to turecki tryktrak, którego zasad osobiście nie zgłębiliśmy, ale zważywszy na częstotliwość i zaangażowanie z jakimi gra się w tavlę w tym kraju, muszą być one nadzwyczaj wciągające. Co istotne, gra ta wywołuje równie silne emocje u grających, jak i u otaczających ich ciasnym kręgiem kibiców.


Poza tym w Turcji namiętnie i obsesyjnie łowi się ryby. Łowią wszyscy: mężczyźni i kobiety, starzy i młodzi, zawodowcy i amatorzy. Skala tego zjawiska widoczna jest szczególnie wyraźnie w centrum Istambułu, którego wszystkie mosty usiane są gęsto stłoczonymi przy barierkach wędkarzami. Wydaje się przy tym, że spędzają oni na swych miejscówkach ok. 24 godzin na dobę, a wszystkie ich potrzeby zaspokajane są regularnie przez kursujących w tę na zad sprzedawców obwarzanków, kebabów, pieczonej kukurydzy, schłodzonej wody i piwa, chusteczek higienicznych, żyłek, spławików i przynęty oraz oczywiście herbaty.


Łowi się wszystko, co w swym zaśmieconym nurcie Bosfor niesie między puszkami po coli, paczkami po chipsach i starymi kapciami. Przeciętnej wielkości ryba ma zwykle wymiary kijanki, ale widocznie tutaj rozmiar naprawdę nie ma znaczenia.

Na koniec jest jeszcze rozrywka, która nie cieszy się zbytnią popularnością wśród miejscowych, a nastawiona wydaje się być głównie na zysk finansowy organizatorów. Uczestniczących w niej widzieliśmy tylko zagranicznych turystów lub tureckie dzieci, a i to nie często.  Jest to mianowicie strzelanie z wiatrówki do balonów i puszek. Nie wiemy, czy coś się wygrywa, czy strzela się dla samej przyjemności strzelania, ale obstawiamy to drugie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz