Strony

28.05.2010

AYASOFIA



Ayasofya (znana lepiej jako Hagia Sophia) nie jest meczetem, choć każdego dnia pięć razy głos muezina wzywa z jej minaretów do modlitwy. Nie jest też kościołem, choć nazywa się ją „Największą Kopułą Chrześcijaństwa”. Ajasofya jest już tylko muzeum – olbrzymią, nieprzeciętnej urody gablotą na swoją burzliwą historię, która odbija się w architekturze i wystroju budowli jak w ponadczasowym lustrze.


Początkowo stała tu prosta rzymska bazylika, chociaż możliwe, że było coś jeszcze. Coś, o czym nigdy się nie dowiemy, gdyż ryzyko naruszenia konstrukcji uniemożliwia prowadzenie głębszych wykopalisk. W V wieku zbudowano kościół bizantyjski, który spłonął w czasie ulicznych zamieszek, a odbudowany został w zaledwie pięć lat pod rządami cesarza Justyniana. Jeszcze większy i piękniejszy!

Prawdę mówiąc, Ayasofya była przedsięwzięciem architektonicznym na niespotykaną wcześniej skalę. Mówi się, iż współcześni bali się wchodzić do jej wnętrza. Przerażeni ogromem przestrzeni i światła uważali, że ażurowa kopuła nie wytrzyma ciężaru dźwiganego kamienia i runie. Ale Ayasofya stoi do dziś.



Nie tracąc swego majestatu, przetrwała nie tylko trzęsienia ziemi, ale również dużo bardziej wyniszczające nawałnice ikonoklastów, krzyżowców i mahometan, którzy w 1453 roku, po zdobyciu Konstantynopola uczynili z niej meczet, tym samym ratując przed popadnięciem w ruinę.

Dzisiaj Ayasofya, opuszczona przez wszystkich bogów, jest tylko cichym świadkiem swoich zmiennych losów. Na jej porytych krucyfiksami ścianach, ponad miejscem koronacji chrześcijańskich cesarzy, wiszą medaliony z surami Koranu, a Maria Dziewica z bizantyjskiej mozaiki spokojnie rozpościera ramiona nad skierowanym ku Mekce mihrabem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz