Strony

26.05.2010

O ŚMIECIACH I SPRZĄTACZACH


W Istambule (podobnie zresztą jak w Antalyi i innych odwiedzonych przez nas miastach) wręcz obsesyjnie dba się o czystość. Trudno powiedzieć, czy to wrodzona ogólnoturecka skłonność, czy po prostu usilne dążenie władz, by z Istambułu uczynić nowoczesną, atrakcyjną dla turystów metropolię. W każdym razie miasto (również jego bardzo nieturystyczne dzielnice) w niczym nie przypomina brudnego i cuchnącego Istambułu, w którym ścieki płynęły głównymi ulicami, a szczury wielkości mniejszych psów hasały radośnie pomiędzy straganami, jaki znaliśmy z opowieści Taty, który oglądał miasto we wczesnych latach 90.

Prawda, że w Turcji śmieci się dużo. Z jednej strony dlatego, że istnieje powszechne społeczne przyzwolenie na rzucanie śmieci na ulicy. Z drugiej, bardzo prozaicznej, ponieważ w miastach , takich jak Istambuł, który liczy 15 (według niektórych raportów nawet 18) milionów mieszkańców i hordy turystów, produkcja śmieci odbywa się w tempie błyskawicznym i żadne, nawet sukcesywnie opróżniane śmietniki nie są w stanie pomieścić tak olbrzymiej ilości odpadków.

Dzisiaj jednak, każdego dnia legiony sprzątaczy odzianych w oficjalne uniformy z herbem miasta na jednej i flagą Turcji na drugiej piersi wylegają na ulice, place i skwery, by zamiatać, kosić trawniki, pielić klomby, malować ławki i słupki. Każdej nocy natomiast, gdy zapada zmrok kolejne armie ekip sprzątających wyruszają do boju w malutkich, kompaktowych śmieciarkach, pojazdach do zmywania bruku lub pieszo, dzierżąc miotły, szufle, szpikulce do zbierania papieru, ciągnąc za sobą wielkie kubły na śmieci. I tak dzień w dzień, noc w noc, czynią życie w tureckich miastach nie tylko możliwym, ale również coraz przyjemniejszym.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz