Strony

27.05.2010

O MECZETACH



Meczety to jeden z najmilej wspominanych przez nas aspektów tego kraju. Nie tylko ze względu na ich architektoniczne piękno (które trudno pominąć milczeniem, jeszcze trudniej natomiast zwerbalizować), ale również ze wględu na ich użyteczność społeczną i praktyczną funkcjonalność.

Zacząć należy od tego, że w Turcji niewiernym wolno wchodzić do meczetów, co sprawia, iż najbardziej znane świątynie w historycznych dzielnicach roją się od biegających chaotycznie, nawołujących się głośno i strzelających fleszami na wszystkie strony turystów. Trudno się tam modlić (toteż nikt tego nie robi) i trudno poczuć prawdziwą atmosferę tych miejsc (vide: Błękitny Meczet w Istambule).

Zupełnie inne są meczety, trochę oddalone od ścisłego turystycznego centrum, gdzie nie dojeżdżają wycieczki autokarowe, a nikomu nie chce się drałować z buta. Budowle te często w niczym nie ustępują urodą, tym największym i najbardziej promowanym, a w dodatku można spokojnie, bez nerwów i pośpiechu podziwiać ich nieprawdopobny wystrój.


Meczety są nie tylko domami modlitwy, ale także swego rodzaju oazami spokoju pośród zgiełku pędzących, tętniących klaksonami miast. Sami niejednokrotnie, zmęczeni długą wędrówką po zatłoczonych, upalnych i hałaśliwych ulicach Istambułu, wstępowaliśmy choćby na chwilę do mijanego meczetu, by posiedzieć na miękkim dywanie i odsapnąć w przyjemnie chłodnym wnętrzu.

I jeszcze kwestia bardzo ważna. Wszystkie meczety wyposażone są w czyste, zadbane toalety i dają sposobność do obmycia się z kurzu i potu, co przy tureckiej pogodzie, zwłaszcza latem, jest nader użyteczne. Nie trzeba bowiem chodzić po mieście z ociekającym czołem, klejącymi rączkami, ani (w sytuacji awaryjnej) biegać rozpaczliwie w poszukiwaniu publicznych toalet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz