Pierwsze wrażenie
z Istambułu to hermetycznie czyste, składające się niemal wyłącznie z marmuru,
szkła i aluminium, niezaśmiecone żadnym zbędnym elementem wystroju lotnisko
Sabiha Gökçen po azjatyckiej stronie miasta, oglądane nocą zza autobusowej
szyby rozjarzone neonami światowych marek megacity i myśl, że tempo
gospodarczego rozwoju Turcji trudno przyrównać do jakiegokolwiek innego
europejskiego państwa.
Drugie wrażenie,
już za dnia, nie zmienia tego pierwszego. Nieskanalizowany, śmierdzący i
niebezpieczny moloch z początku lat 90. bez wątpienia przeszedł już do
historii. Oczywiście, jest Istambuł turystów, odpicowany jak stróż w Boże Ciało i Istambuł slumsów – Gecekondu. Jest
wreszcie wycentrowany Istambuł przeciętnego mieszkańca miasta i ten
zdecydowanie bliższy jest doświadczeniu większości europejskich metropolii, niż
musiał być jeszcze niespełna 20 lat temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz